Bułgarski blend, który może śmiało walczyć z najpopularniejszymi tanimi blendami, czyli: Black Ram Blended Whisky
Tegoroczne wakacje miałem spędzić w tureckim Bodrum, jednakże wszystkie plany się posypały i trzeba było improwizować, żeby chociaż trochę wypocząć nad ciepłym morzem i przy przepięknej słonecznej pogodzie. W ten sposób wybraliśmy z moją drugą połówką Bułgarię w okolicach antycznego Nessebaru.
O wakacjach nie będę zbyt dużo pisać, wszak nie o tym ten wpis, ale będąc już w Bułgarii, zacząłem rozglądać się za czymś co wytwarzają lokalne destylarnie. Bułgaria słynie przede wszystkim ze swoich win, jednak również produkują swoje regionalne piwa oraz whisky. Na pólkach sklepowych jedynymi trunkami, które rzucają się w oczy jest ich Savoy Whisky oraz właśnie bohater dzisiejszego wpisu: Black Ram.
Black Ram, które możemy spotkać w miejscowych sklepach to:
Black Ram Blended Whisky,
Black Ram Finest Selection (AS wg producenta to 12yo) oraz
Black Ram Blended With Honey.
Niestety, nie było mi dane spróbować dwóch następnych, stąd mój opis będzie tyczyć się tylko pierwszej pozycji, a tutaj robi się bardzo ciekawie, szczególnie kiedy spojrzymy na cenę.
W Bułgarii 0,7l wyceniają na 11-14 lewa bułgarskiego, w przeliczeniu na złotówki jest to kwota od 25 do 29zł, tak więc robi się bardzo przyjemnie. W Polsce za butelkę 0,7 trzeba dać około 50zł, z tym, że dużym problemem jest dostępność trunku i trzeba się go naszukać (sam przez przypadek znalazłem go w sieci Tesco).
Producent deklaruje 3 lata leżakowania w dębowych beczkach, następnie destylat jest rozcieńczany źródlaną wodą i to tyle, co wiadomo o procesie produkcji. O karmelu nikt nie wspomina na etykiecie, ale chyba nie trzeba nikomu o tym pisać, że on na pewno tam się znajduje :)
Sam trunek, po przelaniu do kieliszka ma bardzo ciepłą i klarowną barwę, na którą miło się patrzy (ale to zasługa wspomnianego wyżej karmelu). Jego zapach nie jest zbytnio złożony, trochę deserowy, z nutami wanilii, z lekko wyczuwalnym alkoholem. Na całe szczęście nie czuć starej beczki, nic nie odrzuca, ale nie spodziewajcie się niczego więcej. Smak jest płaski, czuć nuty kawy, karmelu, kakao. Finiszu praktycznie brak. Na szczęście nie pali w rurę, nie zostawia nieprzyjemnego posmaku, jest do wypicia na lodzie, oraz świetnie nadaje się do mikserów, takich jak Cola.
Dla mnie osobiście jest to trunek warty wypróbowania, szczególnie jeśli Twoja przygoda z whisky ogranicza się do JW Red/Ballantines albo Grant'sa kupionego przy weekendowych zakupach w Biedronce. Jeśli chciałbyś spróbować coś "egzotycznego", co na pierwszy rzut oka nie mogło się udać, a wyszło bardzo dobrze jak na swój przedział cenowy, Black Ram będzie świetnym doświadczeniem.
I tym optymistycznym akcentem kończę opowiastkę o dzisiejszej bohaterce, wielkie dzięki, że dotrwaliście do końca, wszystkiego dobrego i do zobaczenia!
O wakacjach nie będę zbyt dużo pisać, wszak nie o tym ten wpis, ale będąc już w Bułgarii, zacząłem rozglądać się za czymś co wytwarzają lokalne destylarnie. Bułgaria słynie przede wszystkim ze swoich win, jednak również produkują swoje regionalne piwa oraz whisky. Na pólkach sklepowych jedynymi trunkami, które rzucają się w oczy jest ich Savoy Whisky oraz właśnie bohater dzisiejszego wpisu: Black Ram.
Black Ram, które możemy spotkać w miejscowych sklepach to:
Black Ram Blended Whisky,
Black Ram Finest Selection (AS wg producenta to 12yo) oraz
Black Ram Blended With Honey.
Niestety, nie było mi dane spróbować dwóch następnych, stąd mój opis będzie tyczyć się tylko pierwszej pozycji, a tutaj robi się bardzo ciekawie, szczególnie kiedy spojrzymy na cenę.
W Bułgarii 0,7l wyceniają na 11-14 lewa bułgarskiego, w przeliczeniu na złotówki jest to kwota od 25 do 29zł, tak więc robi się bardzo przyjemnie. W Polsce za butelkę 0,7 trzeba dać około 50zł, z tym, że dużym problemem jest dostępność trunku i trzeba się go naszukać (sam przez przypadek znalazłem go w sieci Tesco).
Producent deklaruje 3 lata leżakowania w dębowych beczkach, następnie destylat jest rozcieńczany źródlaną wodą i to tyle, co wiadomo o procesie produkcji. O karmelu nikt nie wspomina na etykiecie, ale chyba nie trzeba nikomu o tym pisać, że on na pewno tam się znajduje :)
Sam trunek, po przelaniu do kieliszka ma bardzo ciepłą i klarowną barwę, na którą miło się patrzy (ale to zasługa wspomnianego wyżej karmelu). Jego zapach nie jest zbytnio złożony, trochę deserowy, z nutami wanilii, z lekko wyczuwalnym alkoholem. Na całe szczęście nie czuć starej beczki, nic nie odrzuca, ale nie spodziewajcie się niczego więcej. Smak jest płaski, czuć nuty kawy, karmelu, kakao. Finiszu praktycznie brak. Na szczęście nie pali w rurę, nie zostawia nieprzyjemnego posmaku, jest do wypicia na lodzie, oraz świetnie nadaje się do mikserów, takich jak Cola.
Dla mnie osobiście jest to trunek warty wypróbowania, szczególnie jeśli Twoja przygoda z whisky ogranicza się do JW Red/Ballantines albo Grant'sa kupionego przy weekendowych zakupach w Biedronce. Jeśli chciałbyś spróbować coś "egzotycznego", co na pierwszy rzut oka nie mogło się udać, a wyszło bardzo dobrze jak na swój przedział cenowy, Black Ram będzie świetnym doświadczeniem.
I tym optymistycznym akcentem kończę opowiastkę o dzisiejszej bohaterce, wielkie dzięki, że dotrwaliście do końca, wszystkiego dobrego i do zobaczenia!
Komentarze
Prześlij komentarz